Szlakiem doświadczenia lat minionych, dzielne szkolne Volvo z kompletem Pasażerów na pokładzie wyruszyło jeszcze letnim kalendarzowo wrześniem, by w przepastnych halach ekspozycyjnych Ptak w Nadarzynie popełnić dwie pieczenie: nawiedzić gromadnie największe targi żywności przewidziane kalendarzem narodowym oraz pozwolić Uczniom Technikum Żywienia i Usług Gastronomicznych na wzmocnienie integracyjne.
Targi per se – bezkresne niemal urzeczenie wizualno-podniebieniowe. Kaskady jadła i potoki napitków z wielu zakątków świata. Branża spożywcza szeroko rozpościerająca wachlarz swych nieprzebranych możliwości: produkcji, przetwarzania i konfekcjonowania żywności. Radość szczególna wobec wyraźnej pomysłowości repertuaru firm krajowych, w tym stale pęczniejącego segmentu wyrobów tzw. craftowych.
Na miejscu okazja do spożycia kilku niebanalnych warsztatów kulinarnych oraz tematycznych konwersacji z mistrzami zawodu – zatem aspekt doradztwa ścieżki zawodowej w tle, wartość niezbicie dodana.
Najwięcej wspomnień wywiozły z Nadarzyna nasze układy pokarmowe. Gdyby posiadały zdolność mówienia lub pisania, ta relacja potoczyła by się przez dobrych kilka jeszcze stronnic.
BA