logo
moodle
logo75

PolishEnglishGermanKazakhUkrainianRussian

Najmłodsi Pszczelowolanie Zgłębiają Muzeum Historii Polski

Nie sposób ze szkolnego, emocjonalnego dysku podróżniczych wspomnień wymazać wrażenia, które o mięknące kolana i przyspieszony puls przyprawiło jedną z naszych dość już niemal każdorocznych wypraw nadmorskich – gdy w kwietniu rok wstecz zapukaliśmy silnie uczniowskim składem do wrót Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Rozmach przestrzenny przedsięwzięcia, oszałamiająca architektura oraz – primo – spektrum realizmu doznań wikłających zwiedzającego w klimat najbardziej dotkliwej rzeczywistości pośród konfliktów zbrojnych XX wieku, do dziś powracają przystankami wspomnień.

Tymże tropem nowoczesności muzeów narodowych wiedzeni, zameldowaliśmy się w przedostatni piątek lutego w progach warszawskiej Cytadeli, by w gronie tegorocznych Pierwszaków – głównie Technikum Pszczelarskiego, Żywienia i Usług Gastronomicznych oraz Hodowcy Koni – móc oddać się wizualno-poznawczej konsumpcji ‘świeżynki’ pośród muzealnych map kraju – Muzeum Historii Polski. Pomimo raczkowania i perspektywy osiągnięcia pełni ekspozycyjnej w okolicach roku 2026 (trzymamy kciuki za to, by nic owych planów nie pokrzyżowało), już nieznaczne zanurzenie w jedynej dotąd czynnej, przepastnej sali wystawowej, wrażeń dostarcza nie lada. Aranżacja eksponatów umiejętnie aktywuje wielozmysłowość; audio-guide domyka się w zgrabną 45-minutową lekcję muzealną; spoiwo czasowe sprytnie zaprasza do przemyśleń również historię najnowszą – w tym konflikt militarny na terytorium Ukrainy oraz niedawne niesnaski covidowe. Imponuje postawa indywidualnych darczyńców, ofiarujących muzeum kąski prywatnych zbiorów, by ogląd wielowątkowej przeszłości ojczyzny nasycić realizmem unikalnych artefaktów.

Marzeniem niedokończonym pozostaje wizyta w Centrum Pieniądza NBP, dokąd udaliśmy się raźnym marszem wprost z pasa parkingowego ulicy Królewskiej. Niegasnąca popularność miejsca imponuje, prowadzone jednakowoż prace remontowe mocno nadszarpują jego przepustowość, co skazywałoby nas na dwie uliczne godziny w strugach deszczu. Z motywów wodnych wybraliśmy zatem pokaźnego i nawet portfelowo przyjaznego – jak na stolicę – dorsza przy Mazowieckiej i w pogodzie ducha mocniej słonecznej powróciliśmy ku Woli Pszczelej.

ab

Comments are closed.
Ważne linki
Kategorie